Ludwig Mies van der Rohe zaprojektował dom państwa Lemke w 1932 roku. Różne pierwotne projekty, niektóre zakładające dwie kondygnacje, finalnie ewoluowały w budynek na planie litery L, częściowo również ze względów finansowych. Wniosek o pozwolenie na budowę został złożony w 1932 roku i budowa rozpoczęła się w sierpniu tego roku. W marcu następnego roku dom był gotowy. Karl i Martha Lemke mieszkali tam do 1945 roku.
W październiku 1945 roku dom został przejęty przez Armię Czerwoną i zamieniony na garaż. Od lat 60-tych do upadku Muru Berlińskiego Ministerstwo Bezpieczeństwa Państwowego NRD (Stasi) wykorzystywało willę do różnych celów, takich jak pralnia, kuchnia, czy mieszkanie dozorcy – wszystkie wymagały wielu remontów i modyfikacji w domu i ogrodzie.
Ostatni weekend kwietnia miałem okazję spędzić na wyjeździe studialnym ze Szczecińskim Inkubatorem Kultury. Poniżej spóźnione sprawozdanie z wizyty.
Polskie Detroit
Relację z Łodzi należy rozpocząć od procesów zachodzących w tym mieście od 25 lat, z którymi mieszkańcy i władze miasta nie uporały się do dziś. Niegdyś gospodarcza potęga, dziś porównywana do amerykańskiego Detroit Łódź boryka się z ogromną depopulacją, bezrobociem oraz dekapitalizacją śródmieścia. Kamienice czynszowe w czasie Polski Ludowej nie były remontowane, a w nowej rzeczywistości mieszkańcy i administracja również nie mogły sobie poradzić z potrzebnymi inwestycjami.
Wśród miast wojewódzkich z bezrobociem na poziomie 11,2 % Łódź zajmuje 2. miejsce za Białymstokiem (12,2%) i przed Kielcami (9,9%) – dane z marca 2015. Transformacja ustrojowa w Łodzi wciąż zbiera ponure żniwo.
W 2007 roku Kraków wyprzedził Łódź pod względem liczby ludności. Tym samym Łódź spadła na 3. miejsce najliczniejszych miast w Polsce. Jednak wbrew obiegowym opiniom o masowej emigracji zarobkowej z Łodzi przyczyną tak drastycznej depopulacji miasta jest krótsza długość trwania życia mieszkańców Łodzi w porównaniu do innych miast.
Pomimo tego dość ponurego opisu od kilku lat z dużym zainteresowaniem obserwuję pozytywne zmiany zachodzące w Łodzi odbijające się głośnym echem w całym kraju. Myślę, że już teraz widać ogrom zmian, a za kilka lat miasto będzie odmienione zachowując swoją kulturową tożsamość.
Weissensee w Berlinie to największy obok łódzkiego żydowski cmentarz Europy. Wikipedia podaje, że oba cmentarze liczą po 42 ha. Na cmentarzu w Łodzi jest ponad 230 tys. pochowanych, zaś na cmentarzu w Berlinie prawie 116 tys. grobów. Nie wiem czy w tym przypadku liczba grobów równa jest liczbie pochowanych, więc przyjmijmy bezpiecznie że są to dwa największe cmentarze w Europie.
Na pewno jednak berliński cmentarz dysponuje znacznie ciekawszymi grobowcami, które znajdują się na całym obwodzie terenu cmentarza. Arsenał sztuki funeralnej jaką możemy tu podziwiać jest wprost przeogromny. Niektóre grobowce musiały kosztować fortunę, inne swoim bogactwem form i zdobień przyprawiają o zwątpienie co do zastosowanej stylistyki.